sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 4 || Płacz

-…Błagam. Obudź się…
 Różne dźwięki dudniły mi w uszach. Krzyki, rżenie koni, płacz.  Poczułam na policzku ciepłą, słoną łzę. Otworzyłam lekko oczy. Spojrzałam pusto na chłopaka.
-Finnick? Zabierzesz mnie do domu?- szepnęłam wystraszona. Leżeliśmy na zakrwawionym piasku. On pokiwał głową, przyciskając usta.
-Zawsze.- zapłakał, przyciskając mnie do piersi.
~*~
-…powoli. Nie bójcie się. Wyjdzie z tego.
Podniosłam ociężałe powieki, mrugając kilka razy. Naprzeciw mnie stał mężczyzna na około pięćdziesiątki. Miał biały fartuch, okulary i bujną niebieską brodę. Zauważył, że nie spałam.-Miałem rację.
Leżałam na turkusowym łożu, podpięta do jakiś urządzeń.  Bandaże oblekały niektóre części ciała. Jęknęłam ze strachu.
-Co się stało?- szepnęłam, mrużąc oczy. Dopiero po chwili spostrzegłam siedzącą nieopodal Mags.- Czemu tu jestem?
-Nic, nic- uśmiechnęła się, gładząc mnie po włosach.- Leż spokojnie. Odpoczywaj.
Mężczyzna z fartuchem wyszedł, a za nim Mags. Przerzuciłam bolący i dudniącą głowę w prawą stronę. Znajdowało się tam kolejne łóżko, a na nim śpiący chłopak. Jego twarz wyrażała lekki niepokój. Brązowe , błyszczące włosy były zakurzone. Powędrowałam wzrokiem niżej. Na środku klatki piersiowej miał namalowany niebieski trójząb, który powoli schodził.
Brązowowłosy mruknął przez sen. Z uwagą przyglądałam się, jak śpi.
Przez około godzinę, patrzyłam na jego uśmiechy, pomruki i wykrzywienia twarzy. W końcu ze świstem w ustach otworzył oczy. Spojrzał na mnie swoimi morskimi tęczówkami, w których pewnie każda kobieta się zakochała.
Chłopak wymamrotał coś niezrozumiale , a następnie zmarszczył brwi.
-Co mówisz?- chrypnęłam.
Rozwarł szerzej oczy, z których powoli wypływały słone łzy. Morze w oczach.
-Celi-zapłakał, przysuwając się z sykiem bliżej krawędzi łóżka.
-Finnick- odpowiedziałam z nutką powagi.- Co my tu robimy? Czy coś się stało? Igrzyska się skończyły…?- wiele pytań cisnęło mi do powiedzenia ich. Ale on nie odpowiadał tylko patrzył na mnie z uwagą i uśmiechem na ustach. Uśmiechem szczęścia.
Metalowe, elektroniczne drzwi rozsunęły się i wszedł przez nie ten sam lekarz. Tak jak Mags czy Finnick nie odpowiadał na moje pytania. Zanotował kilka rzeczy w swoim notesie , sprawdził maszyny, których przyssawki oblepiały Finnicka i mnie. W końcu nie wytrzymałam.
-Co się stało?!- wrzasnęłam. Lecz  tak jak na początku, odpowiedziała cisza.
~*~
Podobno przespałam cały dzień. A tak mi przynajmniej powiedziano. Gdy przyszła pielęgniarka z jedzeniem, kątem oka zauważyłam puste łóżko po mojej prawej stronie.
Umarł? Nie… nie, nie nie! To nie może być prawda…
Pielęgniarka zauważyła moje zmieszanie i powiedziała, że ,,Pana Odair’a’’ przeniesiono do innego pokoju. Z lekkością wypuściłam powietrze z płuc.
W nieświadomości kolejnych zdarzeń, doczekałam się wieczoru.  Wtedy przyszedł Finnick. Uśmiechnął się smutno, siadając przy łóżku.
-Co się wydarzyło? Nawet nie wiem ile czasu minęło odkąd się obudziłam. Nie wiem ile minęło godzin. Nikt mi nic nie mówił. Czy wy się wszyscy zgraliście? A może Igrzyska już minęły? Dzięki bogu! Minęły , prawda?- zmarszczyłam brwi.- Dlaczego patrzysz na mnie z takim wyrzutem? Przecież wygrał… 
-Celi- schował twarz w dłoniach, przecierając ją ze zmęczenia.- Uspokój się. Błagam.
-To bzdura… no oczywiście! Nic się nie wydarzyło, ubzdurałam sobie , że wygraliśmy te okropne zawody!- oczy zaczęły mi piec.- Czemu mi nic nie tłumaczysz?!
-Celi- złapał delikatnie drżącą dłonią pilot. Wtem z sufitu zaczął zjeżdżać  mały ekran. - Na początku – przełknął ślinę.- Na początku  to obejrzyj.
I wyszedł. Tak po prostu wyszedł, zostawiając mnie sama ze sobą z myślami. Był tylko jeden wyjątek. Pilot.
Nie wiedziałam, czy go włączać. I dlaczego muszą mi to pokazywać na ekranie? Wolałam to usłyszeć, a nie zobaczyć. Jednak siła wyższa kazała mi włączyć telewizor. Kliknęłam guzik i przeniosłam się w przeszłość. Dokładnie to parady trybutów. Zaczęło mi coś świtać, gdy nagle rydwan Dystryktu Czwartego wyjechał. Finn i ja zaprezentowaliśmy się świetnie. Te stroje były fenomenalnie. Wyglądaliśmy jak drużyna.  Finnick wpiął mi złapaną roże we włosy. Publiczność oszalała. 
Nagle zauważyłam przerażenie na naszych twarzach.  Kamera z rozmachem pokazuje upadek rydwanu Dystryktu Trzeciego. Otumanione strachem konie oderwały się od sznurów uciekając, a trybuci wypadli na bezpieczny piasek. Dwukołowy wóz hamował w naszą stronę. Finnick odepchnął mnie, upadając razem ze mną. Rydwan Trójki odepchnął nasz, lecz i tak nadal brnął ku nam.  Finn doczłapał dalej, ze mną w ramionach.  Potem, bezpieczny upadł na kolanach, kładąc mnie na ziemi. Kamera zrobiła zbliżenie.
-…ybacz mi. Błagam. Obudź się.
Otworzyłam oczy jak na zawołanie. Omiotłam otoczenie wokół.
-Finnick?- spytałam w telewizorze.- Zabierzesz mnie do domu?
-Zawsze.- odpowiedział , łkając.
Następnie film się urwał. Zamiast pokazu trybutów pojawił się Prezydent Snow. Przyciskałam spocone dłonie do prześcieradła, z łzami w oczach. Prezydent bardzo przepraszał za całe zamieszenie i przełożył trening na trzy dni po wypadku. Przepraszał? A może specjalnie to zrobił? Dla widowiska?
Finnick zastał mnie, płaczącą. Podbiegł szybko do łóżka, tuląc mnie w ramionach. Już nic nie pytałam. Nic nie mówiliśmy. Dopiero po kilku minutach zrozumiałam.
Finnick Odair, mój przyjaciel i przyszły wróg na arenie, uratował mi życie jeszcze przed Igrzyskami.
~~~ 
Przepraszam, że tak krótko. Chciałam napisać dłuższy , lecz prywatnie jestem rozsypana. Otóż pokłóciłam się z moją najlepszą (?) przyjaciółką. Nie będę mówić o co poszła ta sprzeczka. Na razie nie odzywamy się. Najgorsze jest to, że chodzę z nią do klasy, gdzie u mnie jest tylko 5 dziewczyn. Teraz <nazwijmy ją inaczej niż naprawdę ma na imię> Inez jest niby przyjaciółeczką z Avą. Boli mnie to. Przyjaźnimy się od wielu lat. Widzę, jak razem gdzieś chodzą, bawią się, śmieją. Ava też chodzi , ze mną do klasy.
Sama nie wiem, czemu pisze to tutaj. Może dlatego, że właśnie cała sprawa polega na tej osobie, której dotychczas ufałam?   W środę umawiałyśmy się na weekend. Teraz pewnie spędza go z Avą. 
W piątek mieliśmy losowanie mikołajkowe. Ava i Inez powymieniały się losami tak, aby miały siebie nawzajem. Chcą iść razem na zakupy.
Do tego wszystkiego nie mam jak być obrażona na Avę. Teraz mnie denerwuje, bo jak z nią rozmawiam to ona tylko o tym, co będzie robić z Inez.
Nie wiem, czy Inez się ze mną pogodzi. Była kiedyś taka sprawa na zielonej szkole. Mieliśmy zrobić śmieszne przedstawienia. Ekipy były ustalone pokojami. Byłam akurat w pokoju z Inez, Avą i np.Olivią. Wymyśliłam, że zrobimy parodie pierwszej części Igrzysk. Inez była Katniss, bo najbardziej się do tego nadawała. Rolę Peety i Rue dzieliłam ja, Ava była Catonem  i Prim ,a Olivia Effie. Robiłyśmy próby codzień , nawet po kilka godzin. Ja przygotowałam ubrania, teksty i rekwizyty. Jednak wydarzyło się.
Inez nie chciała wziąć udziału, wolała iść do innych koleżanek. Skończyło się na płaczu, ostrej kłótni i wyprowadzkach. Interweniowały nawet nauczycielki. Ja, Ava i Olivia nie odzywałyśmy się do Inez. Lecz urok moje byłej przyjaciółki pomógł w wybaczeniu jej. Jedyna ja, nadal byłam obrażona.
No przecież, jak mogłam jej wybaczyć? Zniszczyła moją ciężką pracę, nad którą ciężko pracowałam...
 Pewnie teraz się śmiejecie : ,,Pokłóciły się o taką błahostkę?!'' lecz dla mnie była to ważna rzecz.
Chce mi się płakać.
Inez prawie zawsze była ode mnie lepsza. Jest ładniejsza, ma <powiedzmy> ładniejsze kształty. Zdobywa lepsze oceny ode mnie.W szkole chce zwracać na siebie uwagę. Teraz, gdy ona ''spotyka'' się z Avą, nie mam komu się wypłakać, pogadać  z kimś. Kolejne dwie dziewczyny w klasie przyjaźnią się ze sobą, więc nie uda mi się dojść do ich ''kółka''.
Dlaczego ja wam to piszę? Pewnie dlatego, że nikomu tego nie mówiłam. Ta kłótnia powoli mnie niszczy. 
Jeżeli ktoś dotrwał do końca, niech mi odpowie. Nadal mam się przyjaźnić z Inez?  Ktoś potrafi mnie zrozumieć?
Pozdrawiam
smutna Slendy


2 komentarze:

  1. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wcześniej naprawdę nie miałam czasu

    Szczerze powiem, że najpierw przeczytałam ostatnią część tego posta, może dlatego, że zdziwiłam się, że aż tak się rozpisałaś. Ale skomentuję najpierw rozdział, dobra? Właściwie będę pewnie i tak przeplatać trochę tego i tamtego... dobra, już komentuję!

    Tak masakrycznie zrobiło mi się przykro jakoś po tym, co napisałaś i co przeczytałam jako pierwsze, że gdy przeczytałam pierwszą część (tą do pierwszego ~*~) to się prawie nie popłakałam. Jest... piękna (nie jestem do końca pewna czy to dobre słowo, ale jakoś pasuje mi do tego)
    " Lecz tak jak na początku, odpowiedziała cisza." ♥
    Boże, miałam już taką nadzieję, że zostawili ją ledwo żywą w Kapitolu, a Finnick już wygrał igrzyska i wrócił... tak, wiem, nie miałoby to sensu, ale strasznie miałam nadzieję, że to się stało i że pokazuje jej kasetę ze swoich igrzysk i w ogóle...

    Dobra, przejdę teraz do Twojej wypowiedzi dłuższej od rozdziału (xD (dobra, to nie jest wcale śmieszne, moje rozdziały ostatnio też są krótkie :p ))
    Ja miałam dość podobną sytuację w gimnazjum, chociaż chodziło o coś zupełnie innego, moje "przyjaciółki" odwróciły się ode mnie, bo nie poszłam na koncert, na który poszli wszyscy. Powód idiotyczny, ale każdy jest dobry, by kogoś olać.
    Chodzi o to, tak naprawdę, że jeżeli ktoś odwróci się od Ciebie przez jakąś głupotę, to prawdopodobnie wcale nie zasłużył na Twoją przyjaźń. Jeśli potrafisz jej wybaczyć (a myślę, że chcesz) to wybacz. Ale nie próbuj na siłę odzyskiwać jej przyjaźni, gdy ona tego naprawdę nie chcę. Jeśli potrafisz, możesz, czy chcesz, spróbuj zaprzyjaźnić się z chłopakami, czasem potrafią być lepszym towarzystwem od dziewczyn ;> może pogadaj czasem z tymi dwoma dziewczynami, albo z kimś z zupełnie innej klasy. Ja zamknęłam się w sobie, ale przecierpiałam ostatni rok i poszłam do liceum. Zaprzyjaźniłam się z innymi ludźmi i byłam naprawdę szczęśliwa i w sumie wdzięczna, że w gimnazjum moje "przyjaciółki" odsunęły się ode mnie, bo inaczej pewnie wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.
    Nie wiem czy pomoże Ci cokolwiek stwierdzenie, że "z czasem będzie lepiej". To raczej słabe pocieszenie, ale jakaś gwarancja.
    Nie wiem, czy pomogłam Ci tym, co napisałam, dokładnie nie znam sytuacji i nie wiem jak sama bym zareagowała.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę rozwiązania konfliktu w taki sposób, jaki byś najbardziej chciała.
    PS. Nie próbuj robić niczego na siłę. To tylko pogorszy sprawę
    PPS. Ponieważ minęło parę dni od wstawienia przez Ciebie posta, to chciałabym zapytać, czy sytuacja wciąż jest taka sama?
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super blog ;) Zapraszam też do mnie ;) http://76ig.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń