Obudzona promykami słońca, otworzyłam leciutko oczy.
-Finnick?- wyszeptałam i odwróciłam się. Nie było go tam. Musiał wcześniej się
obudzić.
Jednak , gdy wstałam , zauważyłam, że to mój pokój.
Pościeliłam szybko łóżko i przebrałam się w świeżę ubranie, bez mycia się.
Wyszłam z pokoju i powędrowałam do jadalni.
-Hej.- zawołałam, kiedy Finnick przeżuwał tost.
Skinął mi głową i
przełknął.
-Długo spałaś.- oznajmił i napił się soku.
-Naprawdę? Nawet nie pamiętam jak zasnęłam.
- Około północy zaniosłem cię do pokoju. Stewardzi mieli niezły ubaw.
Zaśmiałam się. Kelner, zawstydzony, przyniósł mi śniadanie
złożone z sadzonych jajek, pomidorów, chleba
i tostów.
-Nigdy nie widziałam tyle jedzenia na jednym talerzu.-
oznajmiłam i od razu zabrałam się do jedzenia.
-Poczekaj, aż dojedziemy do Kapitolu.
Zamarłam. Zapomniałam co się wczoraj zdarzyło. Dożynki,
brat, Finnick, jedna kartka na milion…
-To dobrze.- odparłam sucho i odstawiłam jedzenie.
-Hej, co się stało?- zapytał.- Obraziłaś się na mnie?
-Nie.
-Źle się zachowałem przy stole?! Przepraszam cię, panno
Celestrio!- zawołał Finnick , a następnie chłopak już wcinał moją porcje.
Gdy zjedliśmy, a tak naprawdę , gdy Finnick zjadł, poszliśmy
do salonu, gdzie znowu się rozłożyliśmy.
-Zaśpiewaj mi coś.- poprosiłam, gdy leniliśmy się już od
dwudziestu minut.
-Ale co?- zaśmiał się i popatrzył na mnie.
-Co kol wiek , może być to , co śpiewała nam twoja babcia.
-Nie pamiętam tego
tak dobrze , jak kiedyś.
-To ci się przypomni, śpiewaj.- zarządziłam i usadziłam się
wygodnie.
- Kruk wylatuje z
północy, do morza.
Smok, wyszeptuje jej
imię , na wschodzie.
Zimny, żelazny tron,
podtrzymuje chłopca, ledwo dorosłego.
Korona, spleciona z
kłamstw,
Wygrywasz, lub
umierasz.
-Jeszcze.
-Nie pamiętam co dalej.
-To zaśpiewam z tobą.- oznajmiłam i nasze harmonijne głosy
odezwały się.
-Obserwatorzy, czekają
na północnej ścianie.
Córka, podnosi waleczny
miecz.
Zimny, żelazny tron,
podtrzymuje chłopca, ledwo dorosłego.
Korona, spleciona z
kłamstw,
Wygrywasz , lub
umierasz.
Brat, ograniczony
miłością , którą musi ukrywać.
Najmłodszy, ubrany w
zbroje mądrości.
Zimny, żelazny tron,
podtrzymuje chłopca, ledwo dorosłego.
Korona, spleciona z
kłamstw,
Wygrywasz , lub
umierasz.*
-Widzisz, pamiętasz.- zapewniłam go.
Finnick uśmiechnął się i wstał.
-Gdzie idziesz?
-Jestem głodny, idę po coś słodkiego.
-Człowieku, pół godziny temu jadłeś!- roześmiałam się i ruszyliśmy
do kuchni.
~~~
Góry, lasy , łąki i nagle on. Cały w budynkach ze złota i
żelaza i w nielicznych parkach i placach. Stał tam , gdy dojeżdżaliśmy do
tunelu.
-Nie podoba mi się.- burknął Finnick, gdy stałam przy oknie.
Odwróciłam się.
-Dlaczego?- zapytałam.
-Jest… jest taki prosty, nowoczesny, zimny,
zdyscyplinowany…- jęknął i ugryzł pączka.
-Uważaj, bo utyjesz.- mruknęłam i ponownie zaczęłam
przyglądać się wyższości miasta.
-Dojechaliśmy!- zapiszczała Delenderia. Wstała, otrzepała
czarną spódnicę i marynarkę i poprawiła włosy.
Jednak tym razem, ani ja, ani Finnick, nie roześmialiśmy.
Byliśmy
przestraszeni, tym, że nie odnajdziemy się w tym pustym mieście. Baliśmy
się, że pożre nas, tak jak ‘’pożarł’’ Dystrykt Trzynasty.
Wjechaliśmy do ciemności.
Zapaliły się światła i nagle, z czarnej nocy , wyłonił się
peron. Pełen Kapitolińczyków, którzy machali do mnie. Stałam przy oknie i
gapiłam się na nich, jakbym nigdy nie widziałam ich zachowania i strojów. Mogłabym nawet powiedzieć, że Delenderia
wygląda o sto razy lepiej od nich.
- Czuję się jakbyśmy
byli w klatce . Wszyscy mogą patrzeć, wytykać palcami , a my nic. Jesteśmy pod
ich władzą. – szepnęłam, gdy Finnick podszedł do mnie
-Nie wiedziałem , że jesteśmy zwierzętami.
-Oni pewnie tak uważają.
Delenderia poprowadziła nas do wyjścia. Otworzyła drzwi i
weszło przez nie światło, obejmując nas swymi mackami.
-Witajcie!- pomachała
kobieta i wypchnęła nas z pociągu. Zauważyłam auto, więc szybkim
krokiem, nakryta bluzą Finnick’a, dotarłam do niego. Czułam na sobie blask
fleszy, piski i wiwaty. Finnick podążył za mną, oślepiony cudami Kapitolu. Nie
zważał na to, co powiedziałam mu w pociągu. Sam stał się takim zwierzątkiem.
-Chodź.- warknęłam i pociągnęłam go za rękę. Chłopak popatrzył na mnie dziwnie i uśmiechnął
się.
-Pokaż się, pokochają cię.
-Chyba się czegoś naćpałeś.- mruknęłam i pociągnęłam go za rękaw.
On jednak odepchnął moją rękę. Przewróciłam się, gdzie na
podłodze zgubiłam bluzę. Zwiałam, jak dzika , do samochodu, unikając ostrych
świateł.
Usiadłam w środku i odetchnęłam.
Finnick podniósł z ziemi ubranie i wszedł do auta.
-Obraziłaś się na mnie?- zapytał smutno, gdy ruszyliśmy.
Nie odezwałam się i patrzyłam przez okno, aż do Centrum
Odnowy.
Wysiedliśmy i znów przykryła nas fala fleszy, kolorów i
ludzi.
-Hej! Finnick!- krzyczeli i machali do niego. Chłopak zatrzymywał
się i uśmiechem wywoływał piski. Westchnęłam i weszłam do środka. Gdy Finnick
skończył szybką sesje, Delenderia zaprowadziła nas do naszych ‘’przystanków’’,
gdzie miała zabrać się za nas ekipa przygotowawcza. Zgarnęła mnie grupa
dziwnych, przygniecionych przez swoje stroje, ludzi. Były w niej dwójka
mężczyzn i jedna kobieta. Mężczyźni
mieli takie same ostre rysy twarzy, różowawą , kozią bródkę i ostrzyżone włosy.
W niektórych miejsca łysiny, sterczały złote rogi. Kobieta natomiast miała
zwiewną, niebieską sukienkę, sięgającą do kolan. Jej brązowowłose loki oplatały
jej blade i kruche ramiona. Spojrzała na mnie swoimi szaro- zielonymi oczami.
Łudząco przypominała Annie…
W końcu dotarłam do swojego stanowiska. Cała trójka od razu
zabrała się za mnie. Wyrywanie włosów, obcinanie końcówek, golenie i mycie
przeżyłam z wielkim trudem.
Wtem powiedzieli:
-Już.
… i odprowadzili mnie do ciasnego, błękitnego pokoiku, gdzie
mieściło się łóżko, szafa, catering i toaletka. W środku nikogo nie było. Wzięłam szklankę soku z blatu i przysiadłam
na łożu.
Czekałam, aż ktoś się pojawi. Kto to może być? Obłąkany
Kapitolińczyk czy słodka kobietka? Będzie miał szafirowe włosy czy należeć
będzie do niej normalna fryzura?
Drzwi otworzyły się.
Wszedł, jakby nigdy nic.
-Hej- powiedział, jakbyśmy się znali.
-Cześć- odpowiedziałam, zmieszana. Wstałam i podeszłam do
niego.
-Mam na imię Runyon i moim zadaniem jest przygotowanie cię
do parady i wywiadu. Zacznijmy od tego,
żebyś usiadła przy toaletce.- powiedział brunet.
Zrobiłam, to o co prosił.
Zaczął rozczesywać włosy, swobodnie, by nie ciągnęło. Cały czas patrzyłam
jasno szarymi oczami w lustro. Moje
blond kłaki latały we wszystkie strony, a usta drgały ze strachu. Runyon musiał
wyczuć moje przerażenie , gdyż przestał.
-Włosy masz już wyczesane. Odwróć się teraz do mnie.
Zgodnie z poleceniem,
odwróciłam się. Mężczyzna zaplótł po bokach warkocze, by spotkały się na samym
tyle głowy. Reszta włosów spływała pierścieniami po ramionach. –Trochę je
pojaśnimy.- mruknął, sam do siebie. Sięgnął do toaletki i złapał tam jakiś
lakier. Popryskał nim całe włosy i kazał obejrzeć się w lustrze.- Podobają
się?- zapytał.
Mój blond, zmienił się w piękne srebrne złoto.
-Tak- szepnęłam.
Stylista nie odpowiedział i przez godzinę malował mnie i ponownie
poprawiał fryzurę. Następnie poszedł do
szafy, zostawiając mnie. Wyjął z niej wielobarwne szaty. Zaczął je nakładać i
podpiął je paskiem. Coś co przypominało gorset, wylądowało na mojej klatce
piersiowej. Runyon pomógł mi założyć
buty, a później odstawił mnie pod
lustro.
Popatrzyłam to na siebie, to na swoje ręce.
-To ja?- zapytałam.
Piękny, morski makijaż idealnie wpasował się w moje rysy twarzy. Strój był piękny. Gorset, siostra bliźniaczka muszli, został
ozdobiony cekinami i innymi
świecidełkami. Dół, natomiast, był ubrany w ponakładane na siebie szaty.
Wszystkie były innych rozmiarów, lecz największa sięgała mi ledwo do stóp. Gdy
wysunęłam kolano, spostrzegłam, że w niektórych miejscach, tkanina , ma
‘’dziury’’, przez które mogę się swobodnie poruszać. Z butów wyrastał różowawe korale.
-Jeszcze tylko to!- powiedział i nałożył na ręce srebrną biżuterie.
-Dziękuje.- szepnęłam.
-To nie moja zasługa, tylko twoja. Ty jesteś płótnem. Bez
ciebie bym nie namalował niczego.- uśmiechnął się.- Chodźmy już, zapewnie już
na nas czekają.
I miał rację, wszyscy trybuci byli przygotowani i stali przy
rydwanach. Niektórzy rozmawiali, lecz kilkoro z nich przyjrzało się memu
strojowi, z prawie niesłyszalnym sykiem.
-Wyglądasz pięknie.- szepnął mi do ucha Finnick. Spojrzałam
na niego spod łba. On, jednak, uśmiechnął się, niewzruszony i złapał mnie za
rękę.- Rydwan już stoi, lecz mamy
jeszcze trochę czasu. Nakarmimy konie?
-Jeżeli musimy.- odparłam i chłopak pociągnął mnie za sobą
.Miał majtki z tych samych warstw co ja. Odcienie brązu , bieli i lekkiego
różu, przekładały się, walcząc o miejsce na samym wierzchu. Różowawe buty, o
wiele dłuższe od moich, prezentowały się rewelacyjnie. Jednak najbardziej
przykuwającym oczy obiektem, był namalowany trójząb na klatce piersiowej.
-Masz trochę.- mruknął delikatnie i wcisnął mi w garść
cztery kostki cukru.
-To konie lubią cukier?- zapytałam i powąchałam dłoń.
-Tak.- odparł, ze stałym uśmiechem. Przyłożył otwartą rękę
pod pysk konia. I nagle kostki nie było.
Ja, zamiast dać coś zwierzętom, zjadłam jedną kosteczkę.
-Pyszne.- pochwaliłam i resztę dałam koniom. Finn zaśmiał się i wszedł na rydwan, pomagając
mi.
-Trzymajcie się, dobrze?- poradziła nam Mags, gdy powolne
grota , otwierały się na plac.
Rozbrzmiał ryk hymnu. Taki głośny, że ziemia drgała. Konie
niespokojnie zarżały i podnosiły podnóża.
Jedynka ruszyła.
Suknia Sue ślicznie komponowała się z garniturem jej
chłopaka z dystryktu. Następnie wyjechała groźna Dwójka , a po niej Trójka.
Zaczerpnęłam głęboko powietrze, jakbym nurkowała, gdy konie
pociągnęły mój rydwan.
-Nie bój się.- szepnął Finnick , gdy byliśmy coraz bliżej
bramy.
-A oto czternastoletni Finnick Odair i piętnastoletnia Celestria Herriot z Dystryktu Czwartego!-
rozbrzmiał głos prezentera.
Kapitolińczycy zaczęli wrzeszczeć, gdy nasze morskie stroje,
zaczęły bić się z wiatrem. Niektórzy rzucali w nas różami. Finnick złapał jedną
z nich i wpiął mi ją we włosy.
Publiczność oszalała.
-Popatrzcie na ich piękne stroje! Naprawdę trzeba
podziękować stylistom, za podkreślenie ich urody. Zauważyliście ten trójząb?!-
zauważył drugi komentator.
Wszyscy zaczęli wrzeszczeć nasze imiona.
Finnick uśmiechał się do nich i machał. Wzięłam od niego
przykład.
-Widzisz? Nie wszyscy mieszkańcy Kapitolu, są tacy źli.
Uwielbiają nas.
-Mhym.- potaknęłam i złapałam niebieską róże.
Rżenie koni. Przenikliwe i odstraszające.
Spojrzałam wielkimi oczyma i westchnęłam, wystraszona.
-Nie!- wrzask
Finnicka ogłuszył mnie. Wtem znalazłam się na ziemi, przygnieciona przyjacielem. Przewrócony rydwan, hamował w naszą stronę.
Finnick podniósł mnie i ochronił przed zmiażdżeniem.
Publiczność krzyknęła z przerażenia.
~~~
Hohoho!
Witam z kolejnym rozdziałem. Troszeczkę długi, lecz nie ma co narzekać! xD
Dziękuje Lily, która komentuje wszystkie moje blogi! Nadal czekam na kolejny rozdział, Lilijko.
Co do ,,*'' : Oto przedstawiam wam Karliene Reynolds, dziewczynę, która ma dopiero około 17 000 subskrybcji! Ma wspaniały głos, a niedawno wyszła płyta z jej dziesięcioma piosenkami. Głównie słucham jej playlisty z Grą o Tron i Skyrim'em. Odkryłam ją dzięki facebookowi. Dziękuje, ci internecie. http://www.youtube.com/watch?v=RAsCt4GF6WU
Piosenka to moje amatorskie tłumaczenie. :)
Ktoś z Łodzi? :)
Idę na maraton Igrzysk Śmierci z koleżankami do Cinema City i może ktoś się wybiera? :D
Do następnego rozdziału!
Slendy
Och, to ja dziękuję Tobie ^_^
OdpowiedzUsuńRozdział super :D
http://www.youtube.com/watch?v=8Jf4Bo1R-2c ta wersja mi bardziej przypadła do gustu c:
No, no, no, dużo się dzieję...
nie podoba mi się Finnick. Jego zachowanie. Jest jakiś taki... dziwny. Nie mam pojęcia co z nim nie tak, ale jakoś mi nie odpowiada do końca :p
Końcówka świetna, och, teraz na pewno wszyscy zwrócą na nich uwagę ^_^ choć i tak już ich pewnie pokochali (szczególnie Finnicka (no bo, naprawdę, kto go nie kocha?!) xD)
Jestem mega ciekawa, co dalej wymyślisz i oczywiście czekam na ciąg dalszy ^_^
Dużo, dużo weny!
Ach, jeszcze jedno. Planujesz zamówić szablon?
UsuńA, i nie chcesz przyjechać do Warszawy? Bo mam bliżej xD
Tak, szablon mam juz zamówiony :)
UsuńNiestety mam juz bilety xD
SZABLON *_*
UsuńŚwietny blog. Rozdział bardzo przyjemny. Finnick sprawia, że na twarzy pojawia mi się uśmiech. Niezwykle pozytywna osoba. Co do głównej bohaterki- ciężko ją rozszyfrować.
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę i zapraszam do mnie na: roseeverdeenhungergames.blog.pl
Dziękuje :)
Usuń