sobota, 26 października 2013

Rozdział 2 || Pustka

-Finnick!- krzyczałam. Próbowałam uwolnić się z rąk Strażników Pokoju. –Finnick!
Oto on. Stał na środku placu i zgłosił się za brata. Mojego brata…
-Finnick!- płakałam.  On jednak niczego nie mógł zrobić. Został poprowadzony  na scenę, gdzie patrzył na nas wszystkich. Szczególnie na moją rozpacz.
Upadłam na ziemię, gdzie łzy spadały na bruk. Careuleo pobiegł do mnie i przytulił się, łkając.
-Przejdźmy dalej.- oznajmiła oszołomiona Delenderia.
Stukot jej butów  poprowadził ją do kuli. Wyciągnęła białą ,jak jej zęby, kartkę i podreptała do mikrofonu.
-Celestria Herriot…- wyszeptała zdziwiona kapitolanka.
Careuleo mocniej przycisnął swoje chude rączki do mojej tali. Strażnicy Pokoju odepchnęli go, piszczącego,  i zabrali mnie, rozwydrzoną i jeszcze walczącą, na scenę. Brat chciał pobiec za mną, lecz matka go złapała i zaciągnęła na sam koniec tłumu.
Na scenie czułam się ciężko. Miałam pokrwawione nogi i potargane włosy. Płakałam, przytulona do Finnicka.  On  uciszał mnie i wpatrywał się w kamery, z miną pytającą ,,więc o to wam chodzi?’’ .
- Oto reprezentanci Dystryktu Czwartego, Celestria Herriot i Finnick Odair!
Kapitolanka lekko popchnęła nas do drzwi Pałacu Sprawiedliwości. Gdy byliśmy już w środku, musieliśmy się rozdzielić. Finnicka poprowadzoną w prawo, a mnie w lewo.  Razem z moimi nowymi przyjaciółmi, Strażnikiem Pokoju numer jeden i Strażnikiem Pokoju numer dwa, dotarłam do eleganckiego pokoju.  Jednak zostałam w nim sama, gdy grube, dębowe drzwi zatrzasnęły się za mną.
Spadłam na dywan , pusta, gdzie łzy zaczęły skapywać jedna po drugiej.
Kap. Kap- zdawały się śpiewać.
-Kap. Kap- powtórzyłam i następnie uświadomiłam sobie, że nikt nie może mnie zobaczyć w takim stanie. Z trudem wgramoliłam się na fioletową sofę gdzie położyłam się na boku.
Żelazny pierścień drzwi szybko przekręcił się w jedną stronę. Przez wejście wpadła matka i jej syn.
-Celestrio…- załkała. Careuleo podszedł dziecięcym krokiem  i usiadł, przytulając się do mojej bladej skóry. Odwzajemniłam uścisk.
-Kiedy wrócę, przeczytam ci trzy historie i kupię jedno ciastko.- wyszeptałam, gładząc go po włosach.
-Obiecujesz?- zapytał ,niepewny.
-Obiecuję.
Gdy rodzina wyszła, wstałam i udałam się do dużego okna. Widok otwierał się na skalisty brzeg, gdzie sztormowe fale uderzały o kamień. Próbowałam odszukać mój dom,  lecz zdałam sobie sprawę, że jest po przeciwnej stronie dystryktu.
Drzwi otworzyły się, nagle, i do pokoju wślizgnęła brązowowłosa dziewczyna.
-Celi?-  zapytała.- Jesteś tutaj?
-Tak- zachrypiałam.
 Jak zwykle piękna Annie Cresta podeszła do mnie, w swej żółtawej sukience.
-Matko, co oni ci zrobili.- jęknęła i usiadła ze mną na sofie.
-Annie, błagam, zajmij się moim bratem. On sam z matką nie przeżyje. I nie pozwalaj mu oglądać Igrzysk, dobrze? Nie chcę by patrzył na czyjąkolwiek śmierć…
-Dobrze.- przytaknęła i przytuliła mnie.- Mam nadzieje, że nigdy nie będę musiała czegoś takiego przeżyć.
-Też mam taką nadzieje…-  jej błyszczące, zielone oczy były pełne łez. Otarła jedną z  nich i wysłała mi fałszywy uśmiech.
-Dasz radę…- szepnęła.
-Nie , nie dam rady. A Finnick? Tylko jedno z nas przeżyje! A przecież go nie zabije. Nie wiem , czy kogo kol wiek zabiję! A tak bardzo chcę wrócić do domu…
-Spokojnie.- uspokoiła mnie.
-Byłaś już u Finnicka?- zapłakałam.
-Nie.
-Powiedz mu, że go bardzo przepraszam! Nie chciałam tego, naprawdę!
-Nikt tego nie chciał.- powiedziała pośpiesznie, gdy Strażnik Pokoju wyprowadzał ją z pokoju.- Zaopiekuje się twoją rodziną! Pa.
-Pa.- wyszeptałam. Przez kilkanaście minut, czekałam i patrzyłam się na drzwi, jak sparaliżowana. Kiedy przyszła  Delenderia, oznajmiła mi , że czas już iść do pociągu.  Trzęsąc się , wyszłam z pokoju.
Gdy tylko ujrzałam Finnicka, który stał i rozmawiał z Mags, rzuciłam mu się w ramiona.
-Przepraszam.- mówiłam drżącym głosem.-  Nie chciałam tego…
-Tak wyszło.- wyszeptał i poszliśmy do samochodu , trzymając się za rękę.

~~~
 Na stacji było pełno ludzi. Zauważyłam  smutnych rodziców Finnicka, oraz Annie, której po twarzy spływały łzy.
Zostaliśmy wepchnięci do ekskluzywnego wagonu. W środku, znajdowały się drogie meble,  kryształowe ozdoby i  w  stonowanych kolorach dywany. Jednak zamiast rozkoszować się luksusami, razem z Finnickiem podeszłam do ogromnego okna i po raz ostatni popatrzyliśmy na bliskie nam osoby i na nasz rodzinny dystrykt. Uczyniliśmy to, ponieważ wiedzieliśmy, że nie mamy szans znów tu przybyć, a  przynajmniej  nie razem.
-Kto do ciebie przyszedł?- zapytał, gdy siedzieliśmy wtuleni w siebie, na beżowej kanapie.
-Matka z bratem i Annie.- szepnęłam, nadal wystraszona po dzisiejszych wydarzeniach.- A do ciebie?
-Moi rodzice, Annie i twoja rodzina.
Już chciałam się zapytać, dlaczego Careuleo , razem z matką mieli go odwiedzić, lecz uświadomiłam sobie, że to Finnick zgłosił się za dwunastoletniego chłopca, a nie , na przykład jakiś muskularny chłopak. Nie sugeruje jednak, że Finnick jest  nieumięśniony.  Połowy i  trójząb zrobiły swoje, jednak nadal wydawał mi się kruchy i , że w każdej chwili może pęknąć, jak szkło.
-Obiad!- zaćwierkała Delenderia.- Wstawajcie i chodźcie do wagonu jadalnego.
Ociężali , podążyliśmy za jej koronkową i neonową sukienką.
-Siadajcie, gdzie chcecie.- machnęła ręką i wyszła.
-Gdzie ona poszła?- zapytałam ,gdy usiedliśmy obok siebie.
-Pewnie zmienić sukienkę, po raz kolejny w tym dniu.- zaśmiał się Finnick.
-Nie rozumiem.- oznajmiłam i zaczęłam bawić się widelcem.
-Dzisiaj, na .. dożynkach, miała fiołkową sukieneczkę i czarną kokardę z tyłu. Gdy leżeliśmy na kanapie i wszyscy przechodzili koło nas, Delenderia miała łuskowatą, błękitną suknie z gorsetem. Teraz ma koronkową. Założę się o deser, że teraz albo poszła się umalować, albo poszła zmienić sukienkę.
Uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.- Zgoda.- rzuciłam.- Zakład stoi.
Mags i Tiberius weszli do jadalni i usiedli naprzeciw nas.
Akurat gdy podawali jakąś zupę, przyszła Delenderia, ubrana w krótkie, różowe futro i czerwoną sukienkę.
Finnick zaczął chichrać , a ja skrzyżowałam ręce.
-A więc, Finnick, Celestrio. Czym się zajmowaliście ?- zapytała Mags,  gdy zaczęłam jeść. Opuściłam łyżkę i zakrztusiłam się. Finnick zaczął lekko klepać mnie po plecach.- Wszystko dobrze?- zapytała.
-Tak.- odpowiedziałam zachrypniętym głosem.-  Zachłysnęłam się zupą.
Nie pomyślałam o tym, że nie mam szans na przetrwanie. Nie umiem walczyć, nie umiem się zachować w terenie i nie biegam za szybko. Jedyne co potrafię , to pływać.
-W domu zajmowałem się łowieniem ryb. Umiem pływać, rzucać trójzębem i robić niezłe sieci.- ciągnął zamyślony Finnick.- To wszystko.
-Świetnie.- oznajmiła mentorka z uśmiechem.- A ty, Celestrio?
-Niczego nie umiem.- odburknęłam, jak mój brat.
-Każdy człowiek coś umie. Opowiedz mi , co robiłaś przez te ostatnie lata.
Musiałam chwilę pomyśleć, zanim wymyśliłam odpowiedź.
-Zajmowałam się moim małym braciszkiem, który jest chory. Podawałam mu leki i opiekowałam się nim. Gotowałam , sprzątałam i bawiłam się z nim, gdy matka była w pracy. Czasami pomagałam Finnickowi na plaży, razem z Annie. Annie to nasza przyjaciółka. Jest miła i obiecała zająć się moją rodziną… gdy mnie już nie będzie.- rozpłakałam się jak dziecko. Mags złapała mnie za rękę, Finnick objął mnie ramieniem, a Tiberius podał mi chusteczkę.
-A opatrywałaś kiedyś rany?- zapytała, gdy podano drugie danie.
-Tak, gdy Finnick skaleczył się hakiem.- na dowód podniosłam dłoń przyjaciela. Na jej samym środku widniała blizna.
-Czyli coś umiesz.- odparła z uśmiechem i zabrała się za jedzenie.
Na końcu, podano czekoladowiec.
Finnick z dumą odebrał moją porcje i zaczął delektować się pysznym ciastem.
-Na kaszmirowego kota, w co wyście się ubrali?!- pisnęła Delenderia.
-Nie przebieraliśmy się.- wzruszył ramionami Finnick. – To nasz strój z rana.
-Szybciutko!- popędziła nas , gdy wstaliśmy , ze stołu.- Do pokoi i przebrać się w coś porządnego! A ty Celestrio, uczesz włosy. Wyglądasz jak moje , nowe, napuszone poduszki w pokoju.  
Poszłam za kobietą . Pokazała mi mój pokój i odeszła do swojego wagonu- zapewnie, by się przebrać.
W pokoju znajdowała się komoda, łóżko, fotel, biblioteczka, oraz błyszczący telewizor.
Znalazłam drzwi od łazienki i prędko umyłam się pod prysznicem. Następnie wyciągnęłam jakieś ubranie i popędziłam do salonu, gdzie znalazłam już wszystkich.
-Ładnie pachniesz.- zaśmiał się Finnick, gdy usiadłam koło niego.
-Ty chociaż nie śmierdzisz rybami.- odparłam.
Delenderia włączyła wielki i srebrny  telewizor . Na ekranie pojawił się komentator , który opowiadał o dzisiejszych dożynkach.
-A oto trybuci z Dystryktu Pierwszego!- mężczyzna zniknął, a na jego miejscu pojawił młody, blond włosy chłopak i ciemnowłosa dziewczyna. Następnie pokazano  Dystrykt Drugi, czyli zawodowcy, spragnieni krwi. W Trójce piętnastoletnia Madeline i trzynastoletni chłopak, wystraszony , tak samo jak ja. Kiedy pokazano Plac Wolności w Czwórce, trzęsłam się i łzy, znowu pojawiły się na mojej, niedawno roześmianej twarzy. Znowu zobaczyłam wylosowanego brata, poświęcenie Finnick’a i moją szarpaninę. Finnick złapał mnie za rękę, póki się  nie uspokoiłam.
-Wszystko dobrze.- wyszeptał i powróciłam do oglądania.
W Piątce siedemnastoletnia Accacia i piętnastoletni Haren, a w kolejnym Dystrykcie szesnastolatka i osiemnastolatek. Dalej nie mogłam nikogo zapamiętać. Jednak Finnick oglądał uważnie i starał się zobaczyć jak się zachowują.
Gdy program się skończył, Kapitolanka wyłączyła telewizor i dała nam spokój do wieczora. Gdy ponownie zasiedliśmy do stołu, mentorzy zaczęli nam udzielać rad na temat sponsorów, treningów i parady trybutów.  Próbowałam potakiwać i odpowiadać na pytania, lecz byłam taka zmęczona dzisiejszym dniem, że bałam się ze usnę. 
Kelnerzy zabrali jedzenie, razem z Finnickiem, poszliśmy pozwiedzać pociąg. Znaleźliśmy salonik, łazienki, kuchnie, pokoje mentorów , oraz pokój Delenderi. Następnie dopadliśmy sypialnie Finnicka i usiedliśmy na łóżku, przeglądając książki z regału.
-Nie rozumiem na co trybutom książki.-  zagadnęłam, gdy zamknęłam ostatnią księgę.- Po co czytać, skoro można trenować?
-Może Kapitol myśli , że dzięki temu, zrelaksujemy się.- zaśmiał się Finnick i poszedł odłożyć wszystko na półki.
Zaczęłam buszować po szafkach, gdzie niczego nie było.  Jedyne co znalazłam to ubrania. Założyłam jakąś koszulę  i paradowałam w niej po całym pokoju.
-Ciekawe co by było, gdybyśmy wkradli się do garderoby Delenderi.-    zażartował Finnick, gdy leżeliśmy koło siebie, oglądając widoki metropolii w telewizorze.

-Musimy jutro spróbować. Może znajdziemy jej napuszone poduszki?- wyszeptałam i zasnęłam, nękana koszmarami.
~~~ 
Szablon mam przyjęty, więc niedługo będziecie mogli podziwiać nowy wygląd bloga. :)
Jeżeli ktokolwiek czyta...

4 komentarze:

  1. Pomysł mi się podoba, nawet bardzo :D Kto by nie chciał czytać o igrzyskach Finnicka? Wolałabym, co prawda, by było to z jego perspektywy pisane, ale i tak myślę, że się nie zawiodę na tym blogu c:
    Znowu się będę czepiać imion. Są dziwne. (a może tylko mi się takie wydają?) Jakieś długie i dziwne. I nie zapamiętałam żadnego oprócz Annie i Finnicka :p
    Strasznie płaczliwa ta Twoja główna bohaterka. I taka... nieporadna. Ale w sumie, co się dziwić? Jedzie w końcu na igrzyska...
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :D
    Weny! :>
    ps. mogłabyś usunąć weryfikację c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog jest S U P E R.
    Ekhem.....no więc...
    -Finnick!Finnick!Finnick! <3 <3 <3 -Ola T. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. 27 year-old Graphic Designer Werner O'Collopy, hailing from Port Hawkesbury enjoys watching movies like "Dudesons Movie, The" and Photography. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a Rally Wagon 3500. ta strona

    OdpowiedzUsuń
  4. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń