-Finnick!- krzyczałam. Próbowałam uwolnić się z rąk
Strażników Pokoju. –Finnick!
Oto on. Stał na środku placu i zgłosił się za brata. Mojego
brata…
-Finnick!- płakałam.
On jednak niczego nie mógł zrobić. Został poprowadzony na scenę, gdzie patrzył na nas wszystkich.
Szczególnie na moją rozpacz.
Upadłam na ziemię, gdzie łzy spadały na bruk. Careuleo pobiegł
do mnie i przytulił się, łkając.
-Przejdźmy dalej.- oznajmiła oszołomiona Delenderia.
Stukot jej butów
poprowadził ją do kuli. Wyciągnęła białą ,jak jej zęby, kartkę i
podreptała do mikrofonu.
-Celestria Herriot…- wyszeptała zdziwiona kapitolanka.
Careuleo mocniej przycisnął swoje chude rączki do mojej tali.
Strażnicy Pokoju odepchnęli go, piszczącego, i zabrali mnie, rozwydrzoną i jeszcze
walczącą, na scenę. Brat chciał pobiec za mną, lecz matka go złapała i
zaciągnęła na sam koniec tłumu.
Na scenie czułam się ciężko. Miałam pokrwawione nogi i
potargane włosy. Płakałam, przytulona do Finnicka. On
uciszał mnie i wpatrywał się w kamery, z miną pytającą ,,więc o to wam chodzi?’’ .
- Oto
reprezentanci Dystryktu Czwartego, Celestria Herriot i Finnick Odair!
Kapitolanka lekko popchnęła nas do drzwi Pałacu
Sprawiedliwości. Gdy byliśmy już w środku, musieliśmy się rozdzielić. Finnicka
poprowadzoną w prawo, a mnie w lewo.
Razem z moimi nowymi przyjaciółmi, Strażnikiem Pokoju numer jeden i
Strażnikiem Pokoju numer dwa, dotarłam do eleganckiego pokoju. Jednak zostałam w nim sama, gdy grube, dębowe
drzwi zatrzasnęły się za mną.
Spadłam na dywan , pusta, gdzie łzy zaczęły skapywać jedna
po drugiej.
Kap. Kap- zdawały się śpiewać.
-Kap. Kap- powtórzyłam i następnie uświadomiłam sobie, że
nikt nie może mnie zobaczyć w takim stanie. Z trudem wgramoliłam się na
fioletową sofę gdzie położyłam się na boku.
Żelazny pierścień drzwi szybko przekręcił się w jedną
stronę. Przez wejście wpadła matka i jej syn.
-Celestrio…- załkała. Careuleo podszedł dziecięcym krokiem i usiadł, przytulając się do mojej bladej
skóry. Odwzajemniłam uścisk.
-Kiedy wrócę, przeczytam ci trzy historie i kupię jedno
ciastko.- wyszeptałam, gładząc go po włosach.
-Obiecujesz?- zapytał ,niepewny.
-Obiecuję.
Gdy rodzina wyszła, wstałam i udałam się do dużego okna.
Widok otwierał się na skalisty brzeg, gdzie sztormowe fale uderzały o kamień.
Próbowałam odszukać mój dom, lecz zdałam
sobie sprawę, że jest po przeciwnej stronie dystryktu.
Drzwi otworzyły się, nagle, i do pokoju wślizgnęła
brązowowłosa dziewczyna.
-Celi?- zapytała.-
Jesteś tutaj?
-Tak- zachrypiałam.
Jak zwykle piękna Annie
Cresta podeszła do mnie, w swej żółtawej sukience.
-Matko, co oni ci zrobili.- jęknęła i usiadła ze mną na
sofie.
-Annie, błagam, zajmij się moim bratem. On sam z matką nie
przeżyje. I nie pozwalaj mu oglądać Igrzysk, dobrze? Nie chcę by patrzył na
czyjąkolwiek śmierć…
-Dobrze.- przytaknęła i przytuliła mnie.- Mam nadzieje, że
nigdy nie będę musiała czegoś takiego przeżyć.
-Też mam taką nadzieje…-
jej błyszczące, zielone oczy były pełne łez. Otarła jedną z nich i wysłała mi fałszywy uśmiech.
-Dasz radę…- szepnęła.
-Nie , nie dam rady. A Finnick? Tylko jedno z nas przeżyje!
A przecież go nie zabije. Nie wiem , czy kogo kol wiek zabiję! A tak bardzo
chcę wrócić do domu…
-Spokojnie.- uspokoiła mnie.
-Byłaś już u Finnicka?- zapłakałam.
-Nie.
-Powiedz mu, że go bardzo przepraszam! Nie chciałam tego,
naprawdę!
-Nikt tego nie chciał.- powiedziała pośpiesznie, gdy
Strażnik Pokoju wyprowadzał ją z pokoju.- Zaopiekuje się twoją rodziną! Pa.
-Pa.- wyszeptałam. Przez kilkanaście minut, czekałam i
patrzyłam się na drzwi, jak sparaliżowana. Kiedy przyszła Delenderia, oznajmiła mi , że czas już iść do
pociągu. Trzęsąc się , wyszłam z pokoju.
Gdy tylko ujrzałam Finnicka, który stał i rozmawiał z Mags,
rzuciłam mu się w ramiona.
-Przepraszam.- mówiłam drżącym głosem.- Nie chciałam tego…
-Tak wyszło.- wyszeptał i poszliśmy do samochodu , trzymając
się za rękę.
~~~
Na stacji było pełno
ludzi. Zauważyłam smutnych rodziców
Finnicka, oraz Annie, której po twarzy spływały łzy.
Zostaliśmy wepchnięci do ekskluzywnego wagonu. W środku,
znajdowały się drogie meble, kryształowe
ozdoby i w stonowanych kolorach dywany. Jednak zamiast
rozkoszować się luksusami, razem z Finnickiem podeszłam do ogromnego okna i po
raz ostatni popatrzyliśmy na bliskie nam osoby i na nasz rodzinny dystrykt.
Uczyniliśmy to, ponieważ wiedzieliśmy, że nie mamy szans znów tu przybyć, a przynajmniej
nie razem.
-Kto do ciebie przyszedł?- zapytał, gdy siedzieliśmy wtuleni
w siebie, na beżowej kanapie.
-Matka z bratem i Annie.- szepnęłam, nadal wystraszona po
dzisiejszych wydarzeniach.- A do ciebie?
-Moi rodzice, Annie i twoja rodzina.
Już chciałam się zapytać, dlaczego Careuleo , razem z matką
mieli go odwiedzić, lecz uświadomiłam sobie, że to Finnick zgłosił się za
dwunastoletniego chłopca, a nie , na przykład jakiś muskularny chłopak. Nie
sugeruje jednak, że Finnick jest
nieumięśniony. Połowy i trójząb zrobiły swoje, jednak nadal wydawał
mi się kruchy i , że w każdej chwili może pęknąć, jak szkło.
-Obiad!- zaćwierkała Delenderia.- Wstawajcie i chodźcie do
wagonu jadalnego.
Ociężali , podążyliśmy za jej koronkową i neonową sukienką.
-Siadajcie, gdzie chcecie.- machnęła ręką i wyszła.
-Gdzie ona poszła?- zapytałam ,gdy usiedliśmy obok siebie.
-Pewnie zmienić sukienkę, po raz kolejny w tym dniu.-
zaśmiał się Finnick.
-Nie rozumiem.- oznajmiłam i zaczęłam bawić się widelcem.
-Dzisiaj, na .. dożynkach, miała fiołkową sukieneczkę i
czarną kokardę z tyłu. Gdy leżeliśmy na kanapie i wszyscy przechodzili koło
nas, Delenderia miała łuskowatą, błękitną suknie z gorsetem. Teraz ma
koronkową. Założę się o deser, że teraz albo poszła się umalować, albo poszła
zmienić sukienkę.
Uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.- Zgoda.- rzuciłam.-
Zakład stoi.
Mags i Tiberius weszli do jadalni i usiedli naprzeciw nas.
Akurat gdy podawali jakąś zupę, przyszła Delenderia, ubrana
w krótkie, różowe futro i czerwoną sukienkę.
Finnick zaczął chichrać , a ja skrzyżowałam ręce.
-A więc, Finnick, Celestrio. Czym się zajmowaliście ?-
zapytała Mags, gdy zaczęłam jeść.
Opuściłam łyżkę i zakrztusiłam się. Finnick zaczął lekko klepać mnie po
plecach.- Wszystko dobrze?- zapytała.
-Tak.- odpowiedziałam zachrypniętym głosem.- Zachłysnęłam się zupą.
Nie pomyślałam o tym, że nie mam szans na przetrwanie. Nie
umiem walczyć, nie umiem się zachować w terenie i nie biegam za szybko. Jedyne
co potrafię , to pływać.
-W domu zajmowałem się łowieniem ryb. Umiem pływać, rzucać
trójzębem i robić niezłe sieci.- ciągnął zamyślony Finnick.- To wszystko.
-Świetnie.- oznajmiła mentorka z uśmiechem.- A ty,
Celestrio?
-Niczego nie umiem.- odburknęłam, jak mój brat.
-Każdy człowiek coś umie. Opowiedz mi , co robiłaś przez te
ostatnie lata.
Musiałam chwilę pomyśleć, zanim wymyśliłam odpowiedź.
-Zajmowałam się moim małym braciszkiem, który jest chory.
Podawałam mu leki i opiekowałam się nim. Gotowałam , sprzątałam i bawiłam się z
nim, gdy matka była w pracy. Czasami pomagałam Finnickowi na plaży, razem z
Annie. Annie to nasza przyjaciółka. Jest miła i obiecała zająć się moją
rodziną… gdy mnie już nie będzie.- rozpłakałam się jak dziecko. Mags złapała
mnie za rękę, Finnick objął mnie ramieniem, a Tiberius podał mi chusteczkę.
-A opatrywałaś kiedyś rany?- zapytała, gdy podano drugie
danie.
-Tak, gdy Finnick skaleczył się hakiem.- na dowód podniosłam
dłoń przyjaciela. Na jej samym środku widniała blizna.
-Czyli coś umiesz.- odparła z uśmiechem i zabrała się za
jedzenie.
Na końcu, podano czekoladowiec.
Finnick z dumą odebrał moją porcje i zaczął delektować się
pysznym ciastem.
-Na kaszmirowego kota, w co wyście się ubrali?!- pisnęła
Delenderia.
-Nie przebieraliśmy się.- wzruszył ramionami Finnick. – To
nasz strój z rana.
-Szybciutko!- popędziła nas , gdy wstaliśmy , ze stołu.- Do
pokoi i przebrać się w coś porządnego! A ty Celestrio, uczesz włosy. Wyglądasz
jak moje , nowe, napuszone poduszki w pokoju.
Poszłam za kobietą . Pokazała mi mój pokój i odeszła do
swojego wagonu- zapewnie, by się przebrać.
W pokoju znajdowała się komoda, łóżko, fotel, biblioteczka,
oraz błyszczący telewizor.
Znalazłam drzwi od łazienki i prędko umyłam się pod
prysznicem. Następnie wyciągnęłam jakieś ubranie i popędziłam do salonu, gdzie
znalazłam już wszystkich.
-Ładnie pachniesz.- zaśmiał się Finnick, gdy usiadłam koło
niego.
-Ty chociaż nie śmierdzisz rybami.- odparłam.
Delenderia włączyła wielki i srebrny telewizor . Na ekranie pojawił się komentator
, który opowiadał o dzisiejszych dożynkach.
-A oto trybuci z Dystryktu Pierwszego!- mężczyzna zniknął, a
na jego miejscu pojawił młody, blond włosy chłopak i ciemnowłosa dziewczyna.
Następnie pokazano Dystrykt Drugi, czyli
zawodowcy, spragnieni krwi. W Trójce piętnastoletnia Madeline i trzynastoletni
chłopak, wystraszony , tak samo jak ja. Kiedy pokazano Plac Wolności w Czwórce,
trzęsłam się i łzy, znowu pojawiły się na mojej, niedawno roześmianej twarzy.
Znowu zobaczyłam wylosowanego brata, poświęcenie Finnick’a i moją szarpaninę.
Finnick złapał mnie za rękę, póki się
nie uspokoiłam.
-Wszystko dobrze.- wyszeptał i powróciłam do oglądania.
W Piątce siedemnastoletnia Accacia i piętnastoletni Haren, a
w kolejnym Dystrykcie szesnastolatka i osiemnastolatek. Dalej nie mogłam nikogo
zapamiętać. Jednak Finnick oglądał uważnie i starał się zobaczyć jak się
zachowują.
Gdy program się skończył, Kapitolanka wyłączyła telewizor i
dała nam spokój do wieczora. Gdy ponownie zasiedliśmy do stołu, mentorzy
zaczęli nam udzielać rad na temat sponsorów, treningów i parady trybutów. Próbowałam potakiwać i odpowiadać na pytania,
lecz byłam taka zmęczona dzisiejszym dniem, że bałam się ze usnę.
Kelnerzy zabrali jedzenie, razem z Finnickiem, poszliśmy
pozwiedzać pociąg. Znaleźliśmy salonik, łazienki, kuchnie, pokoje mentorów ,
oraz pokój Delenderi. Następnie dopadliśmy sypialnie Finnicka i usiedliśmy na
łóżku, przeglądając książki z regału.
-Nie rozumiem na co trybutom książki.- zagadnęłam, gdy zamknęłam ostatnią księgę.-
Po co czytać, skoro można trenować?
-Może Kapitol myśli , że dzięki temu, zrelaksujemy się.-
zaśmiał się Finnick i poszedł odłożyć wszystko na półki.
Zaczęłam buszować po szafkach, gdzie niczego nie było. Jedyne co znalazłam to ubrania. Założyłam
jakąś koszulę i paradowałam w niej po
całym pokoju.
-Ciekawe co by było, gdybyśmy wkradli się do garderoby
Delenderi.- zażartował Finnick, gdy leżeliśmy koło
siebie, oglądając widoki metropolii w telewizorze.
-Musimy jutro spróbować. Może znajdziemy jej napuszone
poduszki?- wyszeptałam i zasnęłam, nękana koszmarami.
~~~
Szablon mam przyjęty, więc niedługo będziecie mogli podziwiać nowy wygląd bloga. :)
Jeżeli ktokolwiek czyta...
Pomysł mi się podoba, nawet bardzo :D Kto by nie chciał czytać o igrzyskach Finnicka? Wolałabym, co prawda, by było to z jego perspektywy pisane, ale i tak myślę, że się nie zawiodę na tym blogu c:
OdpowiedzUsuńZnowu się będę czepiać imion. Są dziwne. (a może tylko mi się takie wydają?) Jakieś długie i dziwne. I nie zapamiętałam żadnego oprócz Annie i Finnicka :p
Strasznie płaczliwa ta Twoja główna bohaterka. I taka... nieporadna. Ale w sumie, co się dziwić? Jedzie w końcu na igrzyska...
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :D
Weny! :>
ps. mogłabyś usunąć weryfikację c;
Blog jest S U P E R.
OdpowiedzUsuńEkhem.....no więc...
-Finnick!Finnick!Finnick! <3 <3 <3 -Ola T. ;)
27 year-old Graphic Designer Werner O'Collopy, hailing from Port Hawkesbury enjoys watching movies like "Dudesons Movie, The" and Photography. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a Rally Wagon 3500. ta strona
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń